Miejsce dla spragnionych świata podróżników i awanturników

Wyprawy Awanturnicy Ameryka Łacińska,Karaiby,Opowieści Imienna potyczka w warzywniaku

Imienna potyczka w warzywniaku

Stoję dziś pod plandeką warzywniaka przy kasie i czekam, aż mi kasjer wszystko podliczy. Wtem podchodzi inny klient, widać że turysta. Na mój widok aż się cofnął, wybałuszył oczy, wytknął palcem i rzekł, jakby jego słowa były warte milion dolarów:
-Vanessa Paradis!
-Ee? Nie no, chyba tak nie bardzo – odparłam.
-Ech, ale przynajmniej w raju! [fr. paradis- raj] – rzucił zawiedziony.
-To już bardziej.
Po czym oddalił się robić swoje zakupy, wciąż jednak podejrzliwie zerkając na mnie kątem oka. Kasjer z kolei podchwycił. Wybitnie mu się nie spieszyło z podliczaniem moich zakupów, za to nachylił się, i niemal szeptem spytał:
-To tak ci na imię, Vanessa?


-Nie.
-No to jak?
-A czemu?
-A tak.
-Eechh. Kinga.
-Hęęęę? – wystękał, robiąc przy tym minę mówiącą tyle, co „jak można mieć takie kosmiczne dźwięki na imię?”. Pospolita tutaj reakcja… Najlepsze jest to, że dla białych Francuzów moje imię brzmi po afrykańsku, a dla czarnych Francuzów, pochodzenia niemal czysto afrykańskiego, wciąż brzmi ono jak z Marsa. A takie banalne to imię! Gdybym się nazywała, nie wiem, jakaś Boguchwała, czy Zdzisława, albo Krzysztofa, ale Kinga? No dajcie spokój. Powtarzam zatem:
-K i n g a.
-Napisz mi.
-Łobosze… – no i napisałam, bo bym tych zakupów nie skończyła.
-A od jak dawna tu? A na długo?
Itd, itp……….. Kolejny zonk jest taki, że robię zakupy w tym spożywczaku dość regularnie już od pół roku, i prawie zawsze jest ten sam kasjer. I praktycznie za każdym razem zachowuje się, jakby mnie widział pierwszy raz na oczy, wystarczy że przyjdę w innym ubraniu. Zawsze mi się wydawało, że skoro dla białych większość czarnych wygląda prawie identycznie, to na czarnych biali muszą sprawiać podobne wrażenie. A jednak nie, dla czarnych jeden biały może wyglądać jak tysiąc innych.
Mniejsza o te wywody. Co tam, że zostałam wzięta dziś za celebrytkę o 19 lat ode mnie starszą, ostatecznie za wdzięki bilans jest dodatni, więc miło.
Karaiby, o lube moje!

//PS Tych czytelników, którzy kierując się tytułem, naprawdę mieli nadzieję, że opiszę tu spotkanie z Vanessą Paradis, najserdeczniej przepraszam ; )

Co o tym myślisz?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Podobne wpisy